Wicemin. środowiska: jedna trzecia żubrów na świecie żyje w Polsce (wywiad)

Jedna trzecia światowej populacji żubra, to żubry z Polski; w naszym kraju żyje ich blisko 2 tys. - mówi w wywiadzie dla PAP wiceminister środowiska i Główny Konserwator Przyrody Małgorzata Golińska. Zapewnia, że nie będzie powrotu do sprzedaży polowań na te zwierzęta.

PAP: Ministerstwo Środowiska organizuje dzisiaj forum na temat ochrony żubra w Polsce. Jaki jest powód zorganizowania tej imprezy? Czy z polskim żubrem dzieje się coś niepokojącego?

Małgorzata Golińska: Chcę od razu uspokoić - nic złego z polskimi żubrami się nie dzieje. Wręcz przeciwnie - mamy wiele powodów do dumy. Ale ochrona żubra niesie ze sobą liczne wyzwania. Dlatego do dyskusji zaprosiliśmy przedstawicieli organizacji pozarządowych, samorządowców, rolników, naukowców i praktyków, którzy na co dzień mają kontakt z żubrami. Organizujemy to forum z dwóch powodów. Pierwszy to okrągłe rocznice: w roku obchodów 100-lecia odzyskania przez Polskę niepodległości obchodzimy też 95. rocznicę utworzenia - z inicjatywy polskiego zoologa, delegata na Międzynarodowy Kongres Ochrony Przyrody, Jana Sztolcmana - Międzynarodowego Towarzystwa Ochrony Żubra. 90 lat temu do tego towarzystwa przystąpiła Polska. Mimo ówczesnych trudnych warunków społecznych, a w szczególności gospodarczych, polski rząd dostrzegał potrzebę restytucji i ochrony żubra.

Drugim powodem organizacji forum jest wciąż rosnąca w Polsce populacja żubra. Jako gatunek chroniony wymaga on dalszej pomocy, ale w związku z tym, że żubrów jest coraz więcej, pojawiają się też wyzwania. Mam nadzieję, że forum rozpocznie szeroką merytoryczną dyskusję nt. tych wyzwań i ochrony żubra.

PAP: 90 lat temu zaczynaliśmy w Polsce od zaledwie kilku żubrów, ile obecnie żyje ich w Polsce?

M.G.: Na świecie żyje blisko 6,5 tys. osobników, z czego prawie 1900 w Polsce. Można powiedzieć, że jedna trzecia światowej populacji żubra mieszka w naszym kraju. Według dokładnych danych za 2017 rok w Polsce żyły 1873 żubry w stadach wolnych i zamkniętych.

PAP: Żubr kojarzony jest głównie z Puszczą Białowieską. Eksperci wskazują jednak, że "pojemność" tego miejsca dla żubra praktycznie się wyczerpała.

M.G. W Puszczy żyje największe stado, liczące ponad 600 osobników. Kwestia "pojemności" środowiska, czy też próby "rozrzedzenia" polskiej populacji jest właśnie jednym z wyzwań, przed którym stoimy. Rosnąca populacja żubra, szczególnie na Podlasiu, powoduje coraz liczniejsze szkody w uprawach rolników. Od lat przy współudziale Lasów Państwowych staramy się "rozrzedzać" stada żubrów, szczególnie w Puszczy Białowieskiej. Niedawno wypuściliśmy kilka żubrów w Puszczy Augustowskiej, na ten moment dobrze sobie tam radzą.

Populacja żubra odtworzona została z bardzo wąskiej puli genetycznej, co powoduje, że nie są one odporne na choroby. Im większa koncentracja żubrów w jednym miejscu, tym większe ryzyko przenoszenia się niebezpiecznych i zabójczych dla żubrów chorób, jak np. gruźlicy, która wyeliminować może nawet całe stado. Dlatego niezbędne będzie utworzenie profesjonalnego Banku Genów Żubra. W banku będą przechowywane w niskich temperaturach tkanki, DNA oraz komórki rozrodcze żubra.

PAP: Czy są plany przesiedlania żubrów do innych części kraju?

M.G.: W tym roku koncentrujemy się na Puszczy Augustowskiej. Trzeba jednak pamiętać, że przygotowanie takiego miejsca, które miałoby przyjąć żubry, to nie kwestia tygodnia, czy miesiąca, tylko lat. Składa się na to wiele czynników. Należy przygotować lokalną społeczność, żubry też potrzebują odpowiednich warunków: muszą mieć dostęp do wody i żerowiska. Część wolnych stad się dzieli i zasiedla nowe tereny. Tak jest z tzw. stadem zachodniopomorskim, którego osobniki występują na terenie trzech województw. Polskie żubry są też "eksportowane" np. do Hiszpanii, czy Bułgarii.

PAP: Wracając jeszcze do pojemności środowiska. Kiedy się ona kurczy, rośnie ryzyko konfliktu z człowiekiem.

M.G. To prawda. Jeszcze 5 lat temu mówiliśmy o odszkodowaniach rzędu 400 tys. zł rocznie, obecnie to 1,4 mln. Na samym Podlasiu wypłacono ok. 1 mln zł odszkodowań. Oczywiście Lasy Państwowe czy SGGW starają się kontraktować nowe łąki pod wypas żubrów, lecz niestety co roku szkody wyrządzane przez te zwierzęta są większe, a tym samym rosną też koszty odszkodowań. Są różne sposoby na to, żeby niwelować te szkody. Ekolodzy postulują m.in., by zaprzestać dokarmiania żubrów, co wpłynie na ich naturalną redukcję. Nie ma jednak gwarancji, że taki zabieg skończy się na kilku osobnikach. Osłabione, niedokarmione stado będzie bardziej podatne na choroby.

Drugim sposobem jest...

PAP: Odstrzał?

M.G.: Tak, ale chcę podkreślić, że odstrzał żubrów jest ściśle regulowany przepisami ustawy i zawsze odbywa się na podstawie zgody wydawanej przez Generalnego Dyrektora Ochrony Środowiska lub Ministra Środowiska. Często odstrzał jednego, czy kilku osobników, jest ratunkiem dla całego stada.

PAP: Kontrowersje wzbudzały jednak komercyjne odstrzały żubrów. Powszechne oburzenie wywołały zdjęcia króla Hiszpanii Juana Carlosa, polującego na żubry w Puszczy Boreckiej w 2004 roku.

M.G.: Nigdy nie było komercyjnych odstrzałów żubrów. To jest duże uproszczenie, które na potrzebę przekazu społecznego wykorzystują organizacje pozarządowe. Odstrzał zawsze dotyczył osobników chorych, osłabionych, bądź agresywnych stanowiących niebezpieczeństwo dla ludzi. Taki odstrzał zawsze się odbywa pod nadzorem lekarza weterynarii, wykonywany jest też przez osoby uprawnione. Przy tych wszystkich obostrzeniach była możliwość dokonania odstrzału przez osoby spoza jednostek Lasów Państwowych, za co taka osoba wnosiła opłatę.

Jednak było to krytykowane, dlatego by nie wywoływać takich dyskusji i kontrowersji, dyrektor generalny Lasów Państwowych, w porozumieniu z nami, podjął decyzję o zakazie sprzedaży takich polowań.

PAP: Ale zawsze takie polowania mogą wrócić.

M.G: Nie wracamy do tego tematu, uważamy go za zamknięty.

Rozmawiał Michał Boroń (PAP)

autor: Michał Boroń

mick/ son/ je/



Opublikowano: 2018-06-13 07:37

Uwaga! Artykuł pochodzi z portalu internetowego Serwis Naukowy PAP.